tag:blogger.com,1999:blog-6331105845374341923.post4302503984240291074..comments2024-03-19T19:19:37.954+01:00Comments on Język holenderski - pół żartem, pół serio: Oliebollen - sylwestrowe pączki Dora Experimentshttp://www.blogger.com/profile/12425945282629976586noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-6331105845374341923.post-31080377348787334232014-01-08T20:06:08.820+01:002014-01-08T20:06:08.820+01:00W tym wypadku czasownika "mieć" nie tłum...W tym wypadku czasownika "mieć" nie tłumaczyłabym dosłownie jako "hebben". Co prawda Holendrzy używają czasem wyrażenia "Ik heb nog veel te doen.", ale zazwyczaj nie mówią, co mają konkretnie do zrobienia. Więc tutaj zastąpiłabym czasownik "mieć" jakimś czasownikiem modalnym - moeten, willen - zależnie od kontekstu. To zdanie przetłumaczyłabym więc tak:<br />Zij moest een e-mail.sturen maar zij deed het niet. <br />Dużo tu zależy od kontekstu zdania, więc z pewnością można to wyrazić inaczej. Może ktoś ma jeszcze inne propozycje? <br />Czasem korzystam też w takich sytuacjach z wyrażenia "van plan zijn" - planować coś zrobić. Dora Experimentshttps://www.blogger.com/profile/12425945282629976586noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6331105845374341923.post-64453442956164848412014-01-05T18:29:30.026+01:002014-01-05T18:29:30.026+01:00Wiem, że nie w temacie ale jaką konstrukcję należy...Wiem, że nie w temacie ale jaką konstrukcję należy użyć do zdania. <br />Ona miała wysłać e-mail, ale nie wysłała.<br />wiem, że zullen/gaan można uzyć do wyrażenia przyszłości... ale czas przeszły od przyszłości to nie wiem... może had zullen?Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6331105845374341923.post-22282529564955037112014-01-01T22:40:45.769+01:002014-01-01T22:40:45.769+01:00Kiedyś majonez z frytkami brzmiałby w moich uszach...Kiedyś majonez z frytkami brzmiałby w moich uszach dosyć egzotycznie, ale od jakiegoś czasu już nic mnie nie dziwi ;). To ciekawe w sumie, że Holendrzy mają takie zamiłowanie do tłustego. Wydaje mi się, że klimat u nich jest raczej łagodny, do tego leżą nad Morzem, więc powinni wsuwać ryby + mega zdrowe warzywka. A placuszki to faktycznie poffertjes :).Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/00171310981861588923noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6331105845374341923.post-45691722665145055702013-12-31T16:24:03.672+01:002013-12-31T16:24:03.672+01:00Placuszki na p? Chyba poffertjes. Jadłam, podobne ...Placuszki na p? Chyba poffertjes. Jadłam, podobne do naleśników w smaku. Ty masz już dosyć tłuszczu na widok pączków, a wyobraź sobie, że niektórzy wsuwają te poffertjes (pieczone na tłuszczu) z dużą ilością masła! Podobnie dziwiła mnie też ilość majonezu dodawanego do frytek. Niektórzy Holendrzy kochają tłuszcz :) <br />Dora Experimentshttps://www.blogger.com/profile/12425945282629976586noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6331105845374341923.post-70653707243833985052013-12-31T13:46:19.068+01:002013-12-31T13:46:19.068+01:00Już z samego opisu moje żyły czują się zatkane ;)....Już z samego opisu moje żyły czują się zatkane ;). Chociaż powiem Ci, że chętnie bym ich spróbowała. Na niemieckich jarmarkach można kupić holenderskie placuszki, nazywają się jakoś na "p", ale chwilowo nazwa wyleciała mi z głowy. Jadłaś je może?Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/00171310981861588923noreply@blogger.com