Jest taka restauracja w Amsterdamie, do której nie możesz przyjść z dziewczyną lub z chłopakiem, ani z narzeczonym, ani z narzeczoną, ani z żoną, ani z mężem. Tam możesz cieszyć się tylko swoim towarzystwem, bo stoliki są tak małe, że nie ma miejsca nawet na książkę lub gazetę. I ktoś to zrobił specjalnie! Ten ktoś to Marina van Goor, projektantka. Stworzyła w zeszłym roku miejsce dla osób, które nie przepadają za ludźmi - jednoosobową restaurację. Chce w ten sposób pokazać, iż wyjście na samotną kolację może być ciekawym doświadczeniem przebywania samemu ze sobą i wcale nie musi od razu wywoływać współczucia lub litości.
Restauracja nazywa się Eenmaal, co oznacza zarówno "jeden raz" jak i "jeden posiłek". Ciekawostkę stanowi fakt, iż miejsce to jest otwierane czasowo, kilka dni w miesiącu i może mieć różne lokalizacje (ang. pop up restaurant). Wystrój wnętrza jest bardzo prosty, wręcz minimalistyczny - białe ściany, czarne małe stoliczki bez obrusów. Zresztą zobaczcie sami na tym krótkim filmiku:
Jak Wam się podoba taki pomysł? We mnie wzbudził zdziwienie. Bo wyjście do restauracji zazwyczaj kojarzyło mi się z towarzystwem, nawet jeśli nie masz z kim, a chcesz pobyć między ludźmi to idziesz na kawę do kawiarni. Zawsze jest szansa, że ktoś się przysiądzie ;) Bary i kluby mają zazwyczaj małe stoliczki dla pojedynczych osób, czy więc jest potrzeba tworzenia specjalnego miejsca wyłącznie dla singli? Tym bardziej, że wiele gospodarstw domowych w Holandii jest jednoosobowych i ludzie coraz bardziej się od siebie oddalają, tworzą dystans, chronią swoje granice. Znajoma Holenderka z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem życiowym powiedziała mi kiedyś, że tuż po wojnie ludzie byli sobie bliżsi, bo byli biedni. Potrzebowali siebie wzajemnie, swojej pomocy, więcej czasu spędzali razem. A obecnie dobrobyt sprawił, że każdy jest samowystarczalny i odsuwa się od innych. Coś w tym jest. Choć z drugiej strony doświadczenie przebywania samemu ze sobą, kontakt z własnymi potrzebami to bardzo ważna rzecz. Nie wiem tylko, na ile można się zagłębić w siebie będąc jednak w miejscu publicznym. Czas pokaże, jak długo taka restauracja się utrzyma i czy będą powstawać kolejne. Zawsze jest to jakiś znak czasu, zmieniających się społeczeństw i przemian w kulturze.
źródło:
http://eenmaal.com/
https://www.facebook.com/popupeenmaal/info
Ja myślę, że koncept jest fajny i jeśli taka restauracja powstałaby w Szwajcarii, to na pewno bym tam była częstym gościem. W polskich restauracjach to nie jest zwykle istotne i często się zdarza, że pojedyncze osoby siedzą przy dużych stolikach, natomiast tutaj w Szwajcarii wszyscy mają bzika na punkcie optymalizacji miejsca i na przykład dwie osoby zostaną grzecznie wyproszone ze stolika czteroosobowego. Gdy chcę coś zjeść sama, to staram się nie wybierać zatłoczonych restauracji, bo nawet jeśli kelner mi przydzieli dwuosobowy stolik, to będę się czuła jak intruz - że w tym miejscu mogła przecież usiąść para i restauracja zarobiłaby dwukrotnie więcej - mam takie wrażenie, że cała obsługa na mnie patrzy, a ich wzrok mówi właśnie to!
OdpowiedzUsuńCiekawe, to mi przypomina trochę niemiecki porządek - jak najlepsze zagospodarowanie miejsca do maksimum.
UsuńRestauracja dla singli jak najbardziej super. Tyle tylko, że nie wyobrażam sobie siedzieć samotnie przy jednoosobowym stoliku. Bo wydaje mi się, że celem powinno być nawiązanie kontaktów z ludźmi a nie siedzenie samemu. Samemu można zjeść kolację w domu.
OdpowiedzUsuńWidzisz, a tu idea jest taka, żeby właśnie ludzie ze sobą nie rozmawiali, tylko pobyli sami ze sobą. Też mi to trudno zrozumieć....
UsuńJak dla mnie fajna idea, ale musiałabym się przekonać na własnej skórze czy to przyjemne ;)
OdpowiedzUsuń