wtorek, 30 września 2014

Niestety

Są takie zwroty, które choć często używane, w dosłownym tłumaczeniu logiki nie mają za grosz, za to ładnie brzmią, bo się rymują. Do takich należy 

helaas pindakaas 
niestety

Helaas oznacza tyle, co niestety, natomiast pindakaas to masło orzechowe. Co ma piernik do wiatraka? Nic poza rymem. Skąd więc to dziwne zestawienie? Podobno pod koniec lat 80. w szkole w Delft zrozpaczony uczeń użył tego zwrotu po raz pierwszy i wyrażenie to szybko oraz na trwałe wpisało się we współczesny język. I stało się tak popularne jak samo masło orzechowe, zjadane w ogromnych ilościach przez małych i dużych Holenderów ;) 

masło orzechowe (PiccoloNamek, Wikimedia Commons)
A Wy lubicie masło orzechowe? :)

źródło: http://www.goeievraag.nl/vraag/wetenschap/taal/zeggen-mensen-helaas-pindakaas.32055

piątek, 26 września 2014

Język polski z holenderskiej perspektywy

W 80 blogów dookoła świata to projekt blogerów, którzy opisują to samo zagadnienie z perspektywy różnych krajów, języków i kultur. W tym miesiącu temat brzmi następująco: Jak język holenderski wpłynął na moje postrzeganie świata? Zakres szalenie szeroki jak na jeden post, toteż zawęziłam nieco tematykę i postanowiłam ograniczyć się do zagadnień czysto językowych. Bo przecież dziś jest Europejski Dzień Języków! Będzie więc o tym, co nowego odkryłam w rodzimym języku polskim dzięki poznaniu języka holenderskiego. A na koniec tradycyjnie już zaproszę w dalszą blogową podróż, w trakcie której dowiecie się, jak nauka innych języków wpływa na sposób myślenia i spostrzegania rzeczywistości. 


Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo moje myślenie jest zakorzenione w języku polskim, dopóki nie nauczyłam się holenderskiego. Owszem, mam za sobą kilka lat nauki niemieckiego i rosyjskiego w szkole podstawowej i średniej, a potem jeszcze w trakcie studiów, ale żaden z tych języków nie był przeze mnie intensywnie praktykowany, więc obydwa pozostały w sferze wiedzy martwej, która z biegiem czasu znów staje się niewiedzą ;).  Może jeszcze angielski, jako coraz bardziej obecny w różnych dziedzinach życia, jest dla mnie językiem żywym, choć nie w takim stopniu, jak niderlandzki. Kiedy mieszkając w Holandii poznałam ten język w różnych jego odsłonach - podręcznikowej i ulicznej, naukowej i podwórkowej, regionalnej i globalnej - zaczęłam inaczej patrzeć na język polski. I dokonałam następujących trzech odkryć:   

1. Język polski jest nielogiczny. 
Czasami. Zwłaszcza gdy używamy zaprzeczeń. Żeby długo nie tłumaczyć, podam przykład z życia. Koleżanka w pracy zapytała mnie kiedyś:
- Durf je het niet? Nie masz odwagi (tego zrobić)? 
- Ja, ik durf het niet. Tak, nie mam odwagi. - odpowiedziałam, na co koleżanka wybuchnęła śmiechem. Dlaczego? Bo zaprzeczyłam sama sobie. Prawidłowa odpowiedź powinna brzmieć: Nee, ik durf het niet. 
I wtedy przypomniało mi się, że owszem, słyszałam już wcześniej, chyba na lekcji angielskiego, iż nie ma opcji: Yes, I don't ani No, I do, ale dopiero życie nauczyło mnie myśleć w ten sposób. 

Innym przykładem są zdania z dwoma przeczeniami. Zgodnie z prawidłami logiki minus i minus daje plus, więc dwa zaprzeczenia są potwierdzeniem. Ale nie w języku polskim ;) Mówimy przecież:
Nie mam żadnych pieniędzy. Ik heb geen geld. 
Logiczne, prawda?  :) 

2. Język polski jest opisowy. 
I długi. Zauważyliście, że zwykły płyn do mycia naczyń to aż cztery wyrazy? A po holendersku to tylko jeden: afwasmiddel. No dobrze, z rodzajnikiem dwa: het afwasmiddel. Podobnie jest z wieloma innymi słowami: 
jeździć na rowerze - fietsen
jeździć na nartachskiën
uprawiać sport - sporten
pasta do mycia zębów - de / het tandpasta
wysyłać wiadomości na Twitterze - twitteren
zadzwonić z odmową - afbellen
To dlatego, że w holenderskim bardzo prosto można tworzyć nowe wyrazy sklejając ze sobą już istniejące. O rekordzistach w stylu  kindercarnavalsoptochtvoorbereidingswerkzaamhedencomitéleden wspominałam we wcześniejszej edycji, ale wiele krótkich złożeń jest używanych na co dzień. A po polsku opisujemy wszystko odmieniając jeszcze poszczególne wyrazy przez przypadki. To dopiero jazda! :) 

3. Dobry wieczór i dzień dobry w języku polskim jest zmienne. 
Już na jednej z pierwszych lekcji holenderskiego dowiedziałam się, że goedemorgen mówimy do godziny 12.00, goedemiddag używamy między 12.00 a 18.00, a potem już tylko goedenavond. Początkowo nie przywiązywałam znacznej uwagi do godzin, traktując powyższą informację jako orientacyjną. Toteż zdziwiłam się któregoś dnia w sklepie, kiedy kobieta stojąca przede mną w kolejce do kasy poprawiała kasjerkę, odpowiadając: goedemiddag na jej goedemorgen, tłumacząc jednocześnie, że przecież jest już 5 po 12. Ot, kolejny wymiar holenderskiej punktualności ;) Niemniej jednak zaczęłam się zastanawiać, kiedy my mówimy jeszcze dzień dobry a kiedy już dobry wieczór? Gdzie leży ta granica i co jest ją wyznacza? Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek określał tutaj ramy godzinowe. W moim odczuciu to zachodzące słońce dyktuje odpowiedni zwrot. Póki jest jasno, mówimy dzień dobry, gdy jest już ciemno za oknem - dobry wieczór. I jest to granica bardzo szeroka - przecież zachód słońca trwa i obejmuje różne odcienie zmierzchu! No i słońce zachodzi przecież szybciej zimą niż latem, więc w lipcu o godz. 18.00 powiemy raczej dzień dobry, natomiast w grudniu o tej samej porze już dobry wieczór. 

A Wy jak rozgraniczacie te dwa powitania? I co nowego odkryliście, dzięki nauce innych języków? Z przyjemnością i ogromną ciekawością przeczytam o tym w komentarzach :) 

Zapraszam w dalszą językową podróż:

Angielski:
Angielski dla każdego: Jak język angielski wpłynął na moje postrzeganie świata?

Następna Blogująca: Nie ta sama głowa- jak język obcy sprawia, że człowiek myśli o tym, o czym nigdy nie myślał

Esperanto:
Językowa Oaza: Czy esperantyści mówią jak roboty?

Hiszpański:
Hiszpański na luzie - Przez hiszpańskie okulary. Jak język wpływa na nasze postrzeganie świata?  

Niemiecki:
Niemiecka Sofa - Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata?http://niemieckasofa.pl/2014/09/jezyk-niemiecki-wplynal-postrzeganie-swiata/ 

Blog o języku niemieckim - Jak język niemiecki wpłynął na moje postrzeganie świata?

Norweski:
Pat i Norway - Jak język norweski wpłynął na moje postrzeganie świata.

Rosyjski:
Rosyjskie Śniadanie -Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata? 

Szwedzki:
Szwecjoblog - Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata? 

Włoski:
Studia, parla, ama - Jak opanowany przeze mnie język obcy wpłynął na moje postrzeganie świata? 

Jeśli sam jesteś blogerem kulturowym lub językowym i chciał(a)byś dołączyć do naszego projektu - napisz do nas:  blogi.jezykowe1@gmail.com 

wtorek, 16 września 2014

"Skarbie fryteczko!"

Ten zwrot zapamiętałam z filmu Amazonki (Amazones). Jedna z bohaterek - zwariowana mamuśka witała tak swoje dziecko. Spodobał mi się :)

schatje patatje
 skarbie 

Literalnie trudno to przetłumaczyć. Schatje to zdrobnienie słowa schat - skarb, natomiast patatje - to również zdrobnienie słowa frytka (patat). Jak więc brzmiałoby to po polsku? Skarbusiu fryteczko? ;) Jakoś tak...
Choć częściej jest używany w stosunku do dzieci,  można również w ten sposób zwrócić się do swojej ukochanej, względnie ukochanego :)

Frytki (Wikimedia Commons)
Jak Wam się podoba? Chcielibyście być tak nazywani? :) 

poniedziałek, 8 września 2014

Vincent Bijlo

Bijlo - holenderski kabareciarz i pisarz - zaintrygował mnie, kiedy w poszukiwaniu materiałów do poprzedniego posta natrafiłam na jeden z jego utworów Het is gewoon zo.  Przyglądałam się jego ruchom na scenie, sprawiał wrażenie nieco sztywnego i nie patrzył na publiczność. Zaskoczyło mnie to. Czyżby .....był niewidomy? Przyjrzałam się jego oczom - faktycznie - są martwe. A mimo to na scenie wydawał się czuć jak ryba w wodzie. Pogrzebałam więc w przepastnych czeluściach internetu i tak dowiedziałam się, że:

1. Vincent od urodzenia, tj. od 49 lat, poznaje świat wszystkimi innymi zmysłami, poza wzrokiem. 

2. Skończył filolologię niderlandzką.

3. Jego żona, Mariska Reijmerink jest anglistką i piosenkarką, poznali się w 1986 i czasem występują razem. Nie mają dzieci. 

4. Pisze artykuły do gazet (m.in. Algemeen Dagblad), można go też usłyszeć w radiu lub zobaczyć w telewizji. 

5. Wybiera się na Marsa - tak przynajmniej ogłasza w swoim obecnym programie kabaretowym Enkeltje Mars - Bilet w jedną stronę na Marsa.  ;) 

Oto, co dokładnie pisze: 

Ik, Vincent Bijlo, zal niet lang meer op aarde rondlopen. 
Ja, Vincent Bijlo, wkrótce nie będę już dłużej chodził po tej ziemi. 
Ik ga, als eerste en voorlopig enige cabaretier, naar Mars.
Lecę na Marsa, jako pierwszy i tymczasowo jedyny kabareciarz.  
Ik ga daar de functie van huiscabaretier uitoefenen. 
Będę tam pełnił funkcję domowego kabareciarza. 
Terug kan ik nooit meer, er staan nog geen benzinepompen op Mars.
Nigdy nie będę mógł wrócić z powrotem, na Marsie nie ma jeszcze stacji paliw. 

A tu krótka zajawka najnowszego programu Enkeltje Mars: 


Znacie Vincenta? A może ktoś z Was spotkał go osobiście lub widział na scenie? Jestem ciekawa Waszych wrażeń : )

Źródło:
http://www.vincentbijlo.com

poniedziałek, 1 września 2014

Po prostu

Macie czasem tak, że nie wiadomo, co powiedzieć? Jak wyjaśnić bieg wydarzeń, gdy ktoś pyta: Dlaczego? (Waarom?) lub Jako to? (Hoezo?) Ja tak mam. I używam wtedy bardzo wygodnego zwrotu: 

het is gewoon zo
tak po prostu jest

Można też powiedzieć dat is gewoon zo. Krótko, zwięźle i na każdy temat. Sprytne, nie? ;) 

A oto przykłady wykorzystania tego zwrotu razem z kontekstem:

Gek word ik van scheikunde. Waarom? Het is gewoon zo.  żródło 
Mam bzika na punkcie chemii. Dlaczego? Tak po prostu jest. 

"Had je dit verwacht?"
Oczekiwałeś tego? 
"Nee. Het is gewoon zo gelopen, de weg is heel apart geweest."  żródło
Nie, tak się po prostu złożyło. Droga była bardzo szczególna. 

I jeszcze coś do posłuchania - piosenka Vincenta Bijlo Het is gewoon zo. Podoba mi się wymowa Vincenta - mówi powoli i baaardzo wyraźnie. Sprawdźcie sami!