poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Edukacja w Holandii

W 80 blogów dookoła świata to projekt blogerów, którzy opisują to samo zagadnienie z perspektywy różnych krajów, języków i kultur. Obecny temat jest poświęcony szkole, wszak w Polsce zbliża się już wielkimi krokami rok szkolny.  Opowiem więc dziś krótko, jak to kształci się Holendrów, a potem zapraszam w blogową podróż poprzez edukacyjne systemy i zwyczaje innych narodów :)

Krótkie dzieciństwo 
W Holandii dzieci rozpoczynają swoją szkolną przygodę (dla niektórych drogę przez mękę) zaraz po skończeniu 4. roku życia. I nie ważne, czy wypada to we wrześniu, grudniu czy w czerwcu. Czwarte urodziny wiążą się zawsze ze szkolną wyprawką i dużą zmianą w życiu. Wcześniej dzieci spędzały czas albo z dziadkami, rodzicami pracującymi na zmiany lub też w żłobko - przedszkolach (kinderopvang lub kinderdagverblijf), gdzie mogły się przede wszystkim bawić, ale zajęć miały mało lub wcale. Teraz maszerują do szkoły często dumne, że już są takie duże i mają swój szkolny plecak (tylko z drugim śniadaniem w środku). Nauka w dwóch pierwszych klasach przypomina polską edukację przedszkolną - czyli głównie przygotowanie do nauki czytania i pisania oraz liczenia. Litery dzieci poznają w klasie trzeciej. Wtedy też często zmienia się sala szkolna - jest mniej zabawek i kącików z poduszkami, a na pierwszy plan wysuwają się szkolne ławki i biurko nauczycielki. 
Nauka w szkole podstawowej trwa około ośmiu lat. Piszę "około", gdyż to zależy od tempa rozwoju dziecka. Jeśli np.: czterolatek rozpocznie edukację w lutym i szybko opanuje materiał klasy pierwszej, to z kolejnym rokiem przechodzi do klasy drugiej. Jeśli jednak potrzebuje więcej czasu, wówczas zostaje jeszcze rok ze swoją grupą. Dlatego też czasem klasa I i II są łączone. 

Ósma klasa i co dalej? 
To zależy od możliwości dziecka wykazanych na teście cito (citotoets). Jeśli ma zainteresowania praktyczne lub z trudem opanowuje wiedzę teoretyczną, zazwyczaj idzie do VMBO (voorbereidend middelbaar beroepsonderwijs - przygotowująca średnia edukacja zawodowa, "zawodówka"). Tam spędza 4 lata, a potem może kontynuować naukę na poziomie MBO (middelbaar beroepsonderwijs - średnia edukacja zawodowa). Przeciętne lub dobre oceny z egzaminu cito predysponują zazwyczaj do trwającego pięć lat HAVO (hoger algemeen voortgezet onderwijs - wyższa edukacja ogólna). Potem może studiować kierunki praktyczne - wymagające zarówno wiedzy jak i umiejętności, np.: rehabilitant, pielęgniarka, nauczyciel itp. Studia te to HBO (hoger beroeps onderwijs - wyższa edukacja zawodowa). Natomiast zdolniacha z zacięciem do nauki i akademickich dysput zapewne wybierze VWO (voorbereidend wetenschappelijk onderwijs - przygotowująca edukacja naukowa, odpowiednik "ogólniaka"), spędzi tam 6 trudnych lat, po czym zapewne wybierze się na uniwersytet (WO - wetenschappelijk onderwijs). Skomplikowane, wiem ;) Może dla bardziej dociekliwych pomocny będzie taki schemacik: 
Żródło
basisonderwijs - edukacja podstawowa - 8 lat
basisvorming - formacja bazowa - trwa 2 lub 3 lata, wspólna zarówno dla VMBO ("zawodówki"), HAVO jak i VWO ("liceum")
speciaal onderwijs - edukacja specjalna - dla dzieci z niepełnosprawnościami
middelbaar beroepsonderwijs - edukacja zawodowa 
hoger onderwijs - edukacja wyższa, studia

Czas nauki i czas odpoczynku 
Wiecie, że letnie wakacje (zomervakantie) trwają tylko 6 tygodni? Początek i koniec letniej laby jest różny w różnych rejonach Holandii. I nie jest tak fetowany, jak w Polsce. Nikt nie przychodzi na galowo w ostatni dzień roku, nie ma apeli i hymnu narodowego (może dlatego Holendrzy zazwyczaj swojego hymnu nie znają?). W podstawówce za to klasy przygotowują musicale lub przedstawienia i w ten sposób podsumowują całoroczną pracę. Skrócone wakacje są jednak kompensowane innymi wolnymi dniami w ciągu roku. I tak dzieci wyczekują na:
wakacje jesienne (herfstvakantie) - tydzień w pażdzierniku
wakacje z okazji Bożego Narodzenia (Kerstvakantie), nazywane też zimowymi (wintervakantie) - w grudniu
wakacje wiosenne (voorjaarsvakantie) - nasze ferie zimowe w lutym, 
wakacje majowe (meivakantie).
Kto wie, czy w sumie nie mają więcej wolnego od nas...? ;) 

Szkoła bez numerów 
Kiedy szukając pracy pisałam w cv "Szkoła Podstawowa nr 20" czy "I Liceum Ogólnokształcące" Holendrzy otwierali oczy ze zdumienia - co to za numery? Idea patrona to dla nich również czysta abstrakcja. Ich szkoły noszą bardzo proste nazwy, np.: Het Rijm - Rym, De Triangel - Trójkąt, Panta Rhei - Wszystko Płynie lub też De Bombardon - Tuba. I tak dalej w tym stylu. To próba stworzenia szkół bardziej przyjaznych uczniom, zwłaszcza podstawówek, bo to głównie one przyjmują takie imiona.

Oceny 
Jeśli Jaś przyjdzie do domu i powie "Mamo, dostałem 5!", polski rodzic będzie zachwycony taką oceną. A gdy taki sam stopień przyniesie Jantje? Zachwytu ze strony holenderskiego rodzica nie będzie, choć  być może uzna, że mogło być gorzej. Holender ucieszy się z 10, bowiem nauczyciele wg prawa dysponują dziesięciostopniową skalą ocen: 
10 - uitstekend - doskonale
9 - zeer goed - bardzo dobrze
8 - goed - dobrze
7 - ruim voldoende - bardzo zadowalająco / wystarczająco
6 - voldoende - zadowalająco / wystarczająco
5 - twijfelachtig / zwak - wątpliwie / słabo
4 - onvoldoende - niewystarczająco
3 - ruim onvoldoende - bardzo niewystarczająco
2 - slecht - źle
1 - zeer slecht - bardzo źle

Plecaki za oknem?!
Pisząc o holenderskiej edukacji trudno nie wspomnieć o tym widowiskowym zwyczaju. Dziwiłam się początkowo, że w okresie czerwcowo - lipcowym na wielu domach pojawiają się plecaki szkolne. Ot, wiszą po prostu na maszcie, razem z holenderską flagą. Albo zwisają przyczepione gdzieś pod oknem. Mnogość tego typu ozdób nie mogła być przypadkowa. I nie była! W ten sposób świeżo upieczeni absolwenci obwieszczają światu, że zdali egzamin na koniec etapu edukacyjnego. Taki ekstrawertyzm w holenderskim wydaniu ;) 

Szkolne żarty
Szkoła to nie tylko obowiązki oraz nauka, ale również wiele zabawnych przygód, które potem stają się tematem dowcipów i anegdotek. Dlatego kończę dziś krótkim żartem, który prawdopodobnie nie opiera się na rzeczywistym zdarzeniu (choć kto wie...?), jednak budzi uśmiech i dodaje koloru szarej szkolnej rzeczywistości: 

Jantje staat op school in de toiletten naast zijn meester. 
Jaś stoi w szkolnej toalecie obok swojego nauczyciela.
Ze plassen allebei, en Jantje wil daarna meteen weglopen. 
Załatwiają się obydwaj i Jaś chce zaraz potem odejść. 
Zijn meester roept hem terug en vraagt: 
Nauczyciel woła go z powrotem i pyta: 
"Hebben je ouders je niet geleerd om na het plassen je handen te wassen?" 
"Nie nauczyli cię rodzice, żeby po załatwieniu się myć ręce?" 
Jantje antwoordt: "Nee, zij hebben het slimmer aangepakt: 
Jaś odpowiada: "Nie, oni podeszli do tego sprytniej: 
ze hebben me meteen geleerd om niet over mijn handen te plassen." 
nauczyli mnie nie sikać na ręce." ;) 

Źródło: 

Chcesz dowiedzieć się czegoś o szkolnictwie w innych krajach? 

FRANCJA

Français-mon-amourWe francuskiej szkole 

NIEMCY

Blog o języku niemieckim: Edukacja w Niemczech 

Niemiecka Sofa: Jak wygląda nauka w niemieckiej szkole? - Wasze opinie

ROSJA

Rosyjskie śniadanie: System szkolnictwa w Rosji 

SZWECJA

Szwecjoblog: SFI czyli nauka szwedzkiego w Szwecji: 

Talar du svenska?: Jak wybrać szkołę w Szwecji:

WIELKA BRYTANIA

Learn English Śpiewająco: ABC brytyjskiej szkoły: http://english-spiewajaco.blogspot.com/2014/08/abc-brytyjskiej-szkoy.html


Angielski dla każdego: Back to school - brytyjski i polski system edukacji

WIETNAM

Wietnam.info9 faktów na temat wietnamskiej edukacji: http://www.wietnam.info/2014/08/9-faktow-na-temat-wietnamskiej-edukacji.html


PS. Jeśli sam jesteś blogerem kulturowym lub językowym i chciał(a)byś dołączyć do naszego projektu - napisz do nas:  blogi.jezykowe1@gmail.com 

14 komentarzy:

  1. Taka skala ocen bardzo by się przydała w Polsce- często mam problem co postawić bo nasza 6-stopniowa skala daje za mało możliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wpis, dużo ciekawostek! Nie słyszałam nigdy o 10-stopniowej skali (też myślę, że to daje nauczycielom większe pole do popisu), zaskoczyło mnie nazywanie holenderskich szkół i rozbawiły plecaki za oknem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiałam się z żartu na koniec :) Bardzo spodobał mi się natomiast ten dziwny zwyczaj wieszania plecaków. Moglibyśmy i my w taki sposób świętować :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Czterolatki w szkole-takie rzeczy tylko w Holandii! :)
    Swoją drogą jest to ogromny postęp mentalny i kulturalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Belgii dzieci zaczynaja szkole od 2,5-3. I to wcale nie ból. Moja córka już ma 5 a nawet w wakacje chce chodzić do szkoły.

      Usuń
  5. Podobają mi się te nazwy dla szkół. A plecaki moglibyśmy i my przeszczepić na nasz grunt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z racji zawodu zaciekawił mnie ten fragment:

    "Potem może studiować kierunki praktyczne - wymagające zarówno wiedzy jak i umiejętności, np.: rehabilitant, pielęgniarka, nauczyciel itp. "

    Czyli nauczyciel jest traktowany jako zawód praktyczny? Nie żadne tam fą fę, ale też nie samo zło i występek? Nie wiem, jak jest z nauczycielami w Niemczech, ale pielęgniarki nie kończą studiów wyższych jak u nas (wiadomość z pierwszej ręki), ale uczą się w szkole zawodowej.

    W ogóle ciekawy wpis, zakręciłam się tylko przy tych typach szkół, bo trochę to zbyt skomplikowane jak na mój gust ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie system holenderskiej edukacji też jest skomplikowany, a to co opisałam to duże uproszczenie - bo szczegółowego nie miałam potrzeby zgłębiać ;)
      Natomiast co do zawodu nauczyciela - jak i wielu innych - poziom licencjata w zupełności wystarczy, magistra rzadko kto robi, trochę jest jak wisienka na torcie. Z lic. można spokojnie żyć, pracować i przyzwoicie zarabiać, więc po co mgr? Holendrzy kładą duży nacisk na umiejętności praktyczne i odpowiednie kwalifikacje. Przy czym odpowiednie wcale nie znaczy wysokie, tylko ściśle zgodne z ich przepisami. Do pracy w żłobku nie przyjmą osoby po uniwersytecie, bo tam jest zbyt wiele wiedzy teoretycznej, a za mało praktycznej... ;) Ot, taki paradoks :)

      Usuń
  7. Witam.
    Czy mógłby ktoś sprawdzić poprawność linku do szkolnictwa rosyjskiego? Bo mi nie chce wejść :)
    Z góry dziękuję :)
    Edyta

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko czy de facto szkoła holenderskich 4-latków to nie to samo co przedszkole polskich 4-latków tylko pod inną nazwą i w budynku szkoły a nie przedszkola? :-) "A rose by any other name would smell as sweet" jak powiedziała Julia u Shakespeare'a :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Dzieci rozwijają się tak samo w Holandii jak i w Polsce (i innych miejscach na Ziemi), więc to jest głównie kwestia nazwy i organizacji edukacji.

      Usuń
  9. Moim zdaniem Holandia i Szwecja mają jedne z lepszych ofert edukacyjnych w Europie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziesięciostopniowa skala to świetne rozwiązanie. Ciekawe czy w Polsce by się to sprawdziło?

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią - z przyjemnością przeczytam Twój komentarz :) Podpisz się jednak proszę, zwłaszcza jeśli oczekujesz odpowiedzi.