czwartek, 5 grudnia 2013

Sinterklaasavond - czyli o Mikołaju, wierszykach i wykastrowanym kogucie

No i nadszedł długo oczekiwany (zwłaszcza przez dzieci) dzień 5. grudnia. Mali i duzi Holendrzy świętują dziś wieczorem Mikołajki (Sinterklaasavond lub pakjesavond). Spotykają się w gronie rodziny i przyjaciół, obdarowują się prezentami i korzennymi łakociami. Forma świętowania zmieniała się przez lata, jednak sam zwyczaj był znany już w XVII wieku, o czym świadczy choćby ten obraz: 
Jan Steen, Het Sint Nicolaasfeest, ok. 1663r. (Wikimedia Commons)
Ważny element mikołajkowej tradycji stanowią wierszyki (Sinterklaasgedichten). Najlepiej, gdy są tworzone samodzielnie, choć w obecnej dobie internetu nawet ci mniej zdolni mają skąd czerpać pomysły. Krótkie, zazwyczaj rymowane, dowcipnie lecz z sympatią wskazują na słabości adresata, chwalą jego talenty lub - dołączone do upominku - opisują jego przeznaczenie. Przyznaję, że bardzo mi się ten zwyczaj podoba - taki wierszyk to wszak prawdziwy prezent od serca, dostępny bez względu na zasobność portfela obdarowującego. A oto przykład takiego podarunku dla miłośnika Facebooka, gdzie obok szeregu zalet  "fejsbukowania" znajduje się i przestroga, by nie zapominać o realnych kolegach i znajomych: 

Op Facebook is echt van alles te doen
Van vrienden heb je een legioen
Bij grappige foto's lig je soms in een deuk
Daaronder schrijf je 'ik vind dit leuk'.


Je prikbord hangt iedere dag weer vol
Met briefjes van vrienden, zomaar voor de lol
Alles gooit iedereen daar maar neer
Geklets en gebabbel over en weer


Leuk en ontspannend, dat is het met name
Maar veel goede vrienden komen ook wel eens samen
Vergeet dus niet je echte maten
Hopelijk heb jij dat in de gaten

Innym elementem nieodłącznie związanym z Mikołajkami są piosenki - rozbrzmiewające wszędzie wprawdzie już od momentu przybycia Mikołaja do Holandii w drugiej połowie listopada, jednak dziś ich popularność osiąga apogeum. Oto jedna z nich: 


Treść piosenek - jak łatwo przewidzieć - nawołuje Mikołaja do rozdawania prezentów. Czasem niektóre z nich, zwłaszcza te bardziej leciwe, zawierają szalenie dziwne określenia i sami Holendrzy nie zawsze wiedzą, co one oznaczają! Np.: moja ulubiona Sinterklaas Kapoentje: 


Nie ma w Holandii dziecka, które umiejąc mówić, nie znałoby tej krótkiej piosenki. Krótka, śpiewna, łatwo zapadająca w pamięć. Jej tłumaczenie wygląda tak: 

Mikołaju Kapoentje
Wrzuć coś do mojego bucika
Wrzuć coś do mojego kozaka
Dziękuję, Mikołajku! 

Tylko co to znaczy Kapoentje? Otóż jest kilka wyjaśnień. Niektórzy uważają, iż to zdrobniałe określenie łobuza, inni widzą tu nazwę czerwonej spódnicy i nawiązanie do stroju Mikołaja, jeszcze inni stwierdzają po prostu, iż to jedynie rym do słowa schoentje - bucik. Jednak najdziwniejszym jest tłumaczenie słowa kapoen jako.... wykastrowany kogut! Nie jestem pewna, jak pojmuje je sam adresat piosenki, jednak nie sądzę, żeby akurat to ostatnie rozumienie wzmagało jego hojność ;) 

Piękny jest ten mikołajkowy czas - pełen niecierpliwego oczekiwania, tajemnicy, niespodzianek i słodkości. Aż przypomniało mi się własne dzieciństwo - drobiazgi pod poduszką i coroczne próby nakrycia Mikołaja (a potem rodziców;) ) na gorącym uczynku. To święto ma swój urok niezależnie od tego, jak i gdzie jest obchodzone.

A Wy świętujecie Mikołajki? 

Źródła: 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się ze mną swoją opinią - z przyjemnością przeczytam Twój komentarz :) Podpisz się jednak proszę, zwłaszcza jeśli oczekujesz odpowiedzi.